To nie jest książka dla tych, którzy lubią innym zawracać dupę.
Frustraci, malkontenci, męczybuły, osoby wiecznie zbulwersowane, urażone i oburzone nie znajdą tu pocieszenia.
W „Kronikach gniewu” jadę z nimi równo.
Jadę również po ludziach toksycznych, uwielbiających mówić nam, jak powinniśmy żyć, kogo tolerować, krytykować, jakie idee wspierać, przeciwko czemu protestować.
Takim baranom wydaje się, że wiedzą lepiej, czego w Twoim wieku nie wypada robić, jak masz wyglądać i ubierać się, jaką powinnaś być matką, ojcem, synem.
Nienawidzą nieskromnych i wychodzących przed szereg. W sieci kochają jednomyślność i atakują tych, którzy mają odwagę myśleć i żyć po swojemu.
Dla nich nigdy nie jesteśmy wystarczająco mądrzy, inteligentni i piękni. Zawsze jest coś do naprawy, zawsze można się do czegoś przyczepić.
Brzmi znajomo?
Jeśli tak, to spodobają Ci się „Kroniki gniewu”. W humorystyczny sposób piszę o tym, o czym wielu myśli, ale boi się powiedzieć, a kronikarskie wpisy przeplatam z wątkiem pewnej zagadki kryminalnej.
Poznasz historię, o której dotychczas bałem się mówić.
Czego dowiesz się z książki?
Nazywam ją powieścią hybrydową, ponieważ łączy dwa gatunki: powieści kryminalnej oraz prywatnych notatek, tworzonych w kronikarskim stylu, opisujących to, co na co dzień wkurza nas w zachowaniach innych ludzi.
Oba gatunki przeplatają się, tworząc jedną, spójną historię.
Ze wstydem i pokorą cofam się do moich dawnych lat, kiedy moja twórczość była zdominowana przez gniew. Nie usprawiedliwiam się. Piszę wprost, co spieprzyłem i biorę to na klatę. Wspominam moje początki, może nazbyt samokrytycznie, ale to chyba dobrze, bo czy chciałoby Ci się czytać książkę, w której opowiadam, jakim jestem ideałem?
Przy "Kronikach gniewu" najlepiej będą bawić się osoby, które już znają mój styl, fani Kominka, ale tego późniejszego, wciąż wulgarnego i zabawnego, ale już nie obrzydliwego, chamskiego i szowinistycznego.
Jak powstała książka?
Duży artykuł popełniłem o tym w "Ukrytych Kronikach" - zamkniętej platformie, do której możesz mieć dostęp po zakupie książki.
A tak w największym skrócie, to w maju 2015 roku, tuż przed oddaniem powieści "THORN" do korekty, usunąłem z niej największy, najbardziej kontrowersyjny rozdział. Prawdopodobnie był to także najciekawszy rozdział.
Wtedy wolałem wydać "grzeczną" książkę, w której dominowały treści motywacyjne. To była bardzo dobra decyzja.
"Kroniki Gniewu" nie są tym usuniętym rozdziałem, bo wszystko napisałem od nowa, nadając powieści unikalny styl.
Kontrowersje wokół książki
"Nie ma osób odpornych na ciosy, są jedynie ludzie źle trafieni" - powiedział kiedyś pięściarz i trener bokserski Feliks Stamm.
Ty zdecydujesz, czy trafię Cię moimi ciosami. Mam nadzieję, że nie, choć kilka razy spróbuję 🙂
Gdybym chciał wywołać kontrowersje, to wydałbym ją w czasach swojej popularności. Wtedy nie było o tym mowy, bo zrobiłby się wielki gnój.
A teraz?
Teraz mam wyjebane. Liczę, że książka przejdzie bez echa i przeczytają ją wyłącznie osoby, które znają i lubią mój styl. One czekały na taką książkę kilkanaście lat.